Pozwólcie, że się przedstawię...

Dzisiejszy post o tym kim właściwie jestem i co tu robię.

Nazywam się Katarzyna Turchan. Jestem fizjoterapeutą, terapeutą NDT-Bobath Baby,a prywatnie także mamą Cudownej Dziewczynki.

O tym, że będę pracować z dziećmi wiedziałam od zawsze - daje mi to niesamowitego kopa energetycznego i satysfakcję. Ktoś może spytać czym w ogóle zajmuje się taki fizjoktośtam? (Ostrzegam - za odpowiedź: masażem urywam głowy!!!!) Masażystą może zostać każdy - wystarczy, że zapłaci kilkaset złotych i pójdzie na kilkudniowy kurs. Fizjoterapeuta to człowiek po studiach, który zajmuje się, najogólniej mówiąc, pracą z narządem ruchu (choć nie tylko). Czyli w dużym uproszczeniu rehabilitujemy kręgosłupy, kolana i inne struktury w ciele człowieka, z którymi jest problem. DOBRY fizjoterapeuta nie ogranicza się do skończonych studiów, ale poświęca masę czasu (i pieniędzy...) na kończenie specjalistycznych kursów, dzięki którym poszerza swoją wiedzę i warsztat pracy, aby leczyć pacjentów najskuteczniej jak można. To znów dość ogólnie, pewnie kiedyś rozwinę ten temat.

Teraz jeszcze o ludziach takich jak ja - fizjoterapeutach dziecięcych. Pierwsze skojarzenie to oczywiście dzieci ze skoliozami lub innymi wadami postawy - tak, z takimi dziećmi również pracujemy. Jednak ja jako terapeuta NDT-Bobath pracuję z wcześniakami, niemowlakami, dziećmi starszymi oraz z dziećmi z zaburzeniami neurologicznymi. To do mnie (lub moich kolegów) traficie wtedy, gdy pediatra lub neurolog rozpozna asymetrię czy wzmożone napięcie mięśniowe u Waszego maluszka lub wtedy, gdy już nieco starszy niemowlak nie zacznie siadać, obracać się, czworakować czy też chodzić. Częstym powodem zgłaszania się na rehabilitację jest także fakt, że dziecko chodzi tylko na palcach. Inne rzeczy niepokojące Rodziców to koślawe lub szpotawe ustawienie kolan i/lub stóp u starszych dzieciaków. Nie wspominam oczywiście o Dzieciątkach z poważniejszymi problemami, ponieważ ich Rodzice bardzo szybko trafiają pod opiekę fizjo.
Zostało mi już tylko wytłumaczyć dlaczego tu jestem. W dzisiejszych czasach, w dobie internetów i fejsbuków wiemy bardzo dużo o różnych naszych (nie)znajomych, głównie za sprawą zdjęć, które publikują w sieci. Tak się złożyło, że ostatnie lata to masowy wzrost liczby urodzeń dzieci wśród osób z mojego pokolenia, a co za tym idzie także cała masa noworodziów i niemowlaków na fejsbukowych fotach. I tu zaczął się mój dramat jako specjalisty od dzieci - młodzi rodzice uwielbiają chwalić się tym, jakie to ich dziecię jest zdolne (ma 3 miesiące i już siedzi! ma pół roku i już stoi!)... Ja jako ambitny terapeuta niejednokrotnie starałam się delikatnie wytłumaczyć tym rodzicom, że w ten sposób robią swojemu dziecku krzywdę. Niestety najczęściej nie spotykało się to z entuzjastycznym przyjęciem przez wspomnianych rodziców. Jedyny efekt to moje zniechęcenie - w tej chwili widząc tego typu zdjęcia po prostu zamykam oczy, liczę do trzech i staram się nie przejmować.

Niestety moja uczciwość zawodowa i poczucie pewnego rodzaju misji nie dają mi spokojnie przejść nad tym do porządku dziennego, tym bardziej teraz, kiedy sama mam małe Dziecię i wiem jak ważne jest dbanie o każdy aspekt Jej rozwoju. Mam taką cichą nadzieję, że publikując i tłumacząc tu różne aspekty związane z rozwojem dziecka zachęcę Rodziców do przeczytania i przemyślenia tego, czy przypadkiem niechcący nie robią swojemu Maluszkowi krzywdy na całe życie.

Komentarze