Normy normami. ...

...a dziecko i tak wie lepiej.

Dziś krótko i zwięźle. Jeszcze zanim zaszłam w ciążę niejednokrotnie słyszałam od Mam moich Małych Pacjentów, że kiedyś moje dzieci to będą miały super, bo taka opieka, bo od razu zauważę jeśli coś będzie źle i tak dalej...

Sama trochę też tak myślałam - urodzę Dziecko, będę wyczilowaną i szczęśliwą mamą, nie będę musiała się przejmować i szukać w internetach odpowiedzi na pytania z cyklu: czemu ona jeszcze nie siedzi, czemu ma jeden boczek bardziej itepe.

No i generalnie tak jest. Mąż wyćwiczony, szybko ogarnął co i jak przy Córci trzeba robić i zaczął się interesować rozwojem z bardziej 'mojej' perspektywy. Za każdym razem, kiedy zauważył, że Młoda już coś nowego potrafi przychodził do mnie, mówił mi o tym z dumą i pytał co będzie następne. Tak było do około 5 miesiąca, kiedy to K.zawzięcie ćwiczyła obroty z pleców na brzuch. Wtedy Mąż usłyszał ode mnie, że niebawem czas na obroty z brzucha na plecy. No. I. Właśnie.

On usłyszał, ale Córka chyba nie. Za nic mając mnie i moje życzenia zawzięcie nie odwracała się na wspomniane plecy. W nocy obracała się na brzuch i płakała, bo nie potrafiła wrócić. Pivotowała jak szalona, na plecach nie szło jej utrzymać, zaczęła pełzać w tył, zaczęła sobie radośnie wchodzić w czworaki i bujać się w nich, ogarnęła pełzanie do przodu, coraz odważniej poczynała sobie z przenoszeniem ciężaru ciała na różne kończyny w czworakach...a obrotów ciągle brak! Dziewczyna niebawem skończy 7 miesięcy, ja już pomału zaczynam się łamać i kombinuję jakie by tu delikatne wspomagania wprowadzić...ale przecież nie, nie mogę!

Mąż widząc moje rozterki pyta, czy ona te obroty to naprawdę musi... Więc mu tłumaczę, że musi, a poza tym przecież nie będę Jej do końca życia w nocy z brzucha na plecy odwracać!

Pożaliłam się innej Dzieciofizjo, nakrzyczała, że przecież wiem, że zdrowych dzieci nie trzeba "terapiować"; no jasne, że wiem, ale Mała zaraz na czterech mi wystartuje, a gdzie obroty?! (Wpadła raz na pomysł, żeby z czworaków spróbować się dziabnąć na plecy. Spróbowała. I dziabnęła się tak, że tylko widziałam jak jej się głowa od maty odbija... Płacz straszliwy i na tym dalsze próby zakończone).

Postanowiłam się ogarnąć, w końcu jestem fizjomatką. Zamiast typowych wspomagań zaczęłam troszkę więcej od Niej wymagać przy zabawie, Mąż bawił się z Nią w "naleśnika"... Jednak czworaki postępowały coraz śmielej, a obrotów dalej brak. Wczoraj wieczorem położyłam się z myślą, że trudno, od jutra zaczynamy się wspomagać, bo to nie może tak być.

Nastąpiło jutro. Mąż wyszedł do pracy, Młoda zainstalowana w naszym łóżku, coby matka mogła jeszcze dospać. Ja półprzytomna, Dziecię się do mnie uśmiecha...nagle patrzę, a ona na plecach. Myślę: ale śmieszny przypadek, dopiero wczoraj to rozkminiałam! A ona śmig na brzuch. I za moment, śmiejąc się do mnie, znów idzie na plecy. Mój szok dość spory - nie wiem, czy bardziej to kwestia tych obrotów (które potem namiętnie mi pokazywała), czy raczej tego, że przecież za moment to ona mi może z tego łóżka zlecieć!

Miało być krótko (sorry).

Wnioski? Książki swoje, internet swoje, normy swoje - najważniejsze jest to, co w danej chwili prezentuje nam dziecko. Jak już kiedyś wspomniałam - rozwój jest sekwencją. Kolejne etapy następują po sobie, łącząc się i przeplatając po to, aby dać nam wyższe i bardziej złożone umiejętności. Każde dziecko zaprezentuje te umiejętności dokładnie wtedy, gdy będzie na to gotowe! Ważne jest żeby wiedzieć, że wszystkie te ogniwa mają wspólny kierunek. No i oczywiście nie może być tak, że dziecko w 6 miesiącu prezentuje niemal zupełnie nic, a my mu "dajemy czas" - bo w takiej sytuacji tak naprawdę tylko mu ten czas kradniemy. I to chyba jest najważniejsze i najtrudniejsze - żeby wychwycić ten moment, w którym naszemu Maluchowi potrzebna jest realna pomoc.

A czy Wasze dzieci zaprezentowały coś w "nietypowej" kolejności? :)

 

PODKREŚLAM: POST TEN NIE JEST PORADĄ MEDYCZNĄ I NIE ZASTĄPI WIZYTY U SPECJALISTY! Jeśli cokolwiek w rozwoju Twojego Malucha Cię martwi znajdź dobrego terapeutę dziecięcego i udaj się na konsultację!

Komentarze

  1. Mój starszak SAM zaczął chodzić jak miał 10 msc a młodszy miał 13 msc, co prawda moja mama nie jest tak świadoma jak Twoja i jej przytyki odnośnie tego że młodszy jeszcze czegoś nie robi a starszy już w tym czasie miał to opanowane wynikały raczej z troski to za każdym razem usilnie jej tłumaczyłam że kiedy dzieci szybciej rozwijają się fizycznie to te drugie stawiają na rozwój psychiczny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie tak jest, że kiedy rozwój ruchowy "zwalnia" wtedy pojawia się czas na rozwój w innych aspektach, szczególnie mam na myśli rozwój mowy :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz