Każdy Rodzic wie najlepiej...?

Poruszę temat dość kontrowersyjny, ale mam takie przemyślenia z dziś. Absolutnie zgadzam się z tym, że to Rodzic najlepiej zna swoje Dziecko, wie co ono lubi robić, co jeść, sam decyduje o tym, jak je ubrać przy 15 i -15 stopniach... Ale wiem też, że nie da się mieć wiedzy na każdy temat - od tego są w końcu specjaliści. I każdy z tych specjalistów (jak na przykład ja) stara się Wam, Rodzicom, przekazać choćby podstawową wiedzę ze swojej dziedziny po to, by jak najlepiej wspierać rozwój Waszego Szczęścia. A Wy słuchacie i... I tu właśnie pojawia się to pytanie - czy faktycznie zawsze każdy Rodzic wie lepiej...? Bo oczywiście jako wolni ludzie możecie sami decydować, czy posłuchacie czy też zignorujecie te wszystkie rady. Choć ja sama dobrze wiem, że czasem ciężko ogarnąć każdą sferę rozwoju, bo wszyscy próbują zwrócić uwagę na coś ze swojej "działki"... Do tego dochodzą wszystkie "a-gdzie-ona-ma-czapeczkę?!" I człowiek czasem ma ochotę wyemigrować na księżyc...

A tymczasem taka sytuacja : Nazwijmy go Adaś. Adaś ma 12 miesięcy.  Posadzony w 5 miesiącu życia. Mając 7-8 miesięcy już "chodził" - trzymany za ręce przez pękających z dumy rodziców (a tak naprawdę ciągnięty po ziemi z rękami w górze, wiszący niczym szmaciana lalka, przywodząc mi na myśl książkowego Plastusia).

Dziś jego rodzice pytają dlaczego on jeszcze sam nie chodzi?! Przecież zaczął już dawno, trzymany za ręce potrafi przejść kawałek, no ale sam ni chuchu, nawet nie próbuje!   A Adaś (przypomnę - 12 miesięcy) wygląda mniej więcej tak:




Nie, nie jest to kurczak jak insynuuje mój Mąż ;)  Już kiedyś wspominałam jaki ze mnie mistrz painta. Zdjęć nie kradnę z internetu, a niełatwo uzyskać zgodę na publikację wizerunku ;)


Do rzeczy: Trochę oczywiście przerysowałam sytuację, chciałam jednak żeby było jasno widać dokąd całość historii zmierza. Duży, wystający brzusio, kolana w przeprostach i z tendencją do ich koślawienia. Za rok-dwa pewnie zostaną wysłani na rehabilitację. Ale ja nie o tym chciałam. Wiecie co robi Adaś pozostawiony sam sobie? Czworakuje do mebli przy których się wspina i spaceruje sobie przy nich bokiem (swoją drogą całkiem sprytnie już).

Zastanawiam się, czy już wiecie co chcę powiedzieć?

Tak, dokładnie to , o czym marudzę tu w co drugim poście - nie przyspieszaj rozwoju, bo to nie tylko szkodzi, ale i (jak widać na tym przykładzie) nic to nie daje. Dziecko , które nie jest jeszcze gotowe żeby samodzielnie chodzić nie będzie samodzielnie chodzić .  Przynajmniej przez pewien czas. A kiedy zacznie, niemal na pewno wytworzy nieprawidłowe mechanizmy kontroli swojego ciała. Jak te widoczne wyżej.

Rozwój jest sekwencją umiejętności, pojawiających się w odpowiednim czasie. Każda z tych umiejętności czemuś służy i nie może być pomijana - w innym przypadku dziecko będzie musiało zastąpić sobie ten brak w najczęściej nieprawidłowy sposób...

Właśnie dlatego twierdzę, że nie zawsze to Rodzic ma rację. Tym bardziej, że często słyszę argumenty, że "jego to cieszy", "przecież ona sama już próbuje" albo inne "denerwuje się kiedy nie może tego czy tamtego". Czasem naprawdę łatwo przeoczyć pewne rzeczy, które potem jeszcze długo "ciągną się" za dzieckiem. W końcu pierwszy rok życia jest tym najważniejszym z perspektywy rozwoju ruchowego. Bardzo chciałabym, żeby Rodzice mieli świadomość przynajmniej tych podstawowych zasad, a w razie jakichkolwiek wątpliwości kontaktowali się ze specjalistami,  a nie szukali diagnozy w internecie....

Komentarze