FILM: Jak przełożyć dziecko z jednej ręki na drugą?

W tym akurat filmie  gadam tak dużo jak zwykle, ale jakoś tak więcej tłumaczę na bieżąco (pomimo zadyszki ;) ). Mimo to chcę podkreślić kilka informacji, które mają tu kluczowe znaczenie. Zacznę od tego, że wszystkie manewry z przekładaniem malucha wykonuję przy swoim ciele. Nie odrywam dziecka od siebie, nie trzymam gdzieś w powietrzu żeby zmienić ustawienie moich rąk. Może i logiczne, ale praktyka pokazuje mi, że nie każdy od razu to czuje. To najważniejszy przekaz tego filmu - Wasz niemowlak musi mieć zapewnione poczucie bezpieczeństwa w trakcie każdej wykonywanej z nim czynności. Jeśli poczuje się niepewnie (a tak się dzieje, gdy jego ciało w niekontrolowany dla dziecka sposób zaczyna przemieszczać się nad podłogą), Wy również zobaczycie jego reakcję - płacz, rozdrażnienie, napinanie ciała lub odginanie się. Prosty przekaz - jeśli czuję kontakt z ciałem (podłożem), wiem że nie spadnę = jestem bezpieczna.

Z tego też powodu zawsze dbamy o podparcie pupy! Proszę, nie trzymajcie swoich dzieci pod pachami, to naprawdę nie jest przyjemne rozwiązanie.

Niezależnie od wieku i wielkości dziecka, w czasie jakichkolwiek zmian pozycji (czy też podnoszenia w ogóle) cały czas pracuję moim ciałem - odchylam się do tyłu, podtrzymuję delikatnie głowę moją brodą jeśli jest taka potrzeba, delikatnie bujam rękami i klatką piersiową, żeby spokojnie i stopniowo przesuwać malucha, zapewniając mu maksymalny komfort i bezpieczeństwo. Właściwie dwa kluczowe słowa tu to powoli i spokojnie - pamiętajcie, że maluchy bardzo łatwo przejmują nasz stres i niepokój.


Na początku filmu wspominam także o symetrii - jest ona istotna przez cały pierwszy rok życia, bo w tym czasie dzieci są symetryczne i wszystkie czynności powinny wykonywać na obie strony. Naszym zadaniem jako rodziców jest im tej symetrii dostarczać, dlatego pokazuję Wam ten film. ;)  Oczywiście samo noszenie tylko na jednej ręce nie powinno wywołać asymetrii, ale może powodować jej nasilanie się.  Im większe dziecko, tym łatwiej pamiętać o zmianach, ja jednak proszę, żebyście od samego początku pilnowali zmiany rąk, nie tylko ze względu na Wasze niemowlę, ale także przez wzgląd na własne ręce - wykorzystując do noszenia obie zmniejszacie przeciążanie ich (a mogę zapewnić, że w ciągu najbliższych kilku lat te ręce Wam się baardzo przydadzą ;) ).


Pokazałam też pozycję tzw. "krzesełka" - niech Was nie zmyli nazwa, bo pozycja dziecka NIE MOŻE BYĆ taka jak na krześle! Tak jak wspominam, przyjmuje się, że jest ona bezpieczna dla dzieci od około 3 miesiąca życia, choć czasem stosuje się ją już wcześniej. Najważniejsze w niej jest utrzymanie kręgosłupa dziecka w kształcie literki "c". To przede wszystkim daje bezpieczne podparcie głowy u tych dzieci, które nie mają pełnej jej kontroli. Nie obciąża też kręgosłupa ciężarem głowy w pionowej pozycji. I nie rozwala kręgosłupa przez zbyt wczesne sadzanie na siłę.
Przypomnę tylko, że także tu należy zmieniać ustawienie naszych rąk - raz prawa, raz lewa pod nóżkami dziecka.




* Tu jeszcze jedna uwaga przy okazji tej pozycji. Rodzice często wybierają ją wtedy, gdy chcą żeby dziecko więcej widziało, co oczywiście jest całkiem logiczne. Ale! Często prowadzi ich to do błędnego wniosku, że skoro maluch lubi tak na rękach, to trzeba go wpakować do nosidła przodem do świata. A w życiu! Żadne nosidło ergonomiczne nie nadaje się do noszenia przodem, a cała reszta tych wynalazków to tzw. wisiadła. To nie miejsce na rozpisywanie się na temat ich szkodliwości, więc tylko wytłumaczę różnicę. Będąc buzią do świata Wasz niemowlak odbiera ogromną ilość bodźców, które z racji ciągle dojrzewającego mózgu, bombardują go niczym Niemcy Warszawę. (Nie bez powodu dzieciaki tak łatwo usypiają na spacerach!) Będąc u Was na rękach szybko zgłosi, że ma już dość, zacznie się wyrywać i obkręcać, a wtedy Wy zmienicie mu pozycję. W wisiadle niestety, ale ten przekaz jest utrudniony, gdyż z reguły rodzic dumnie kroczy na spacerze, maluch usypia z nadmiaru bodźców, a jego ciało skacze jak szmaciana lalka. Także nie, to nie jest to samo.


Gratuluję tym, którzy dotrwali do końca, nie sądziłam, że będzie aż tak długo. ;)


Komentarze