Ułatwiacze-część druga

Nie tak dawno poruszyłam temat różnego rodzaju "ułatwiaczy" związanych z pozycją pionową i chodem (TU). Dziś postanowiłam dodać jeszcze dwa "sprzęty" do kompletu.

To co mi najmocniej leży na sercu i wątrobie to te wszystkie "magiczne" leżaczki - bujaczki. Cudowne miejsce w którym Maluch zostanie wytrzęsiony i wytrzepany przy akompaniamencie radosnej muzyczki, a w efekcie odpłynie w spokojny sen. Albo przynajmniej uspokoi się na tyle, żeby zmęczeni Rodzice mogli choć na moment usiąść i odpocząć. I fajnie. Ale! Zapewne już wiecie, że skoro o tym piszę, to jakieś "ale" istnieć musi. I to nie do końca jest tak, że czepiam się każdej wymyślonej przez ludzkość rzeczy, żeby tylko utrudnić życie Rodzicom. ;-)

Pisałam już (TU), że dzieci rodzą się w pozycji zgięciowej i stopniowo "uczą się" wyprostu - dlatego to właśnie pozycja zgięciowa jest dla nich naturalna i prawidłowa w pierwszych miesiącach życia. Teoretycznie więc leżaczek całkiem zły nie jest - w końcu nie prostuje dziecka, a pozwala mu przebywać w naturalnej dla niego pozycji.

OK. A teraz spójrzcie raz jeszcze na podkreślone wyżej słowa. Przebywać. W pozycji. I spróbujcie sobie wyobrazić niemowlaka, takiego w wieku już nawet 2-3 miesięcy. Jak długo przebywa on w jednej pozycji...? Raczej krótko, prawda? Owszem, nie obraca się jeszcze na boki, ale macha tymi swoimi "rąsiami i nóziami" , a im jest starszy tym macha więcej. ;)  Nawet przez sen - sami się zdziwicie jak szybko znajdziecie Waszego Maluszka w innej pozycji niż ta, w jakiej go położyliście w łóżeczku. Natomiast wszystko to dzieje się dzięki doświadczeniom. Niemowlak uczy się przez ruch - próbuje nowych rzeczy i ruchów, aż przypadkowo czegoś dokona (np. obróci się na bok). Potem znów próbuje i znów to mu się uda - i tak do skutku, aż zrozumie co zrobił ze swoim ciałem i co musi zrobić żeby konkretną akcję powtórzyć.

Wracam więc do "przebywania w pozycji". Chociaż juz zapewne wiecie do czego zmierzam... W większości leżaczków niemowlak się "zapada" - leży w zagłębieniu, dodatkowo zapięty pasami dla jego bezpieczeństwa. Gdzie tu miejsce na spontaniczną aktywność?

Teraz żeby do troszkę podsumować dodam: to nie jest tak, że położenie Malucha w leżaczku zniszczy mu na zawsze resztę życia. Jeśli spędzi w nim 10-15 minut dziennie, bo Rodzic musi iść do toalety, wstawić pranie, podgrzać obiad - okej. Natomiast warto zastanowić się, czy w takim przypadku jest sens wydawać niemałe pieniądze na tego typu sprzęty, skoro ostatecznie można umieścić Malucha w foteliku samochodowym na te parę minut.  Albo  (co jest opcją zdecydowanie lepszą) można umówić się na spotkanie z doradcą chustonoszenia, nauczyć się jak prawidłowo motać i już - ręce wolne, a Dzieciątko słodko śpi przytulone i bezpieczne. :)

Tu takie P.S.: nikomu nie mogę i nie zamierzam zabraniać takich zakupów - chcę Wam tylko pokazać, że bez wielu gadżetów naprawdę da się wychować dziecko ;) Natomiast muszę podkreślić, że taki leżaczek absolutnie nie nadaje się na miejsce do karmienia! !! Ja rozumiem - nie każdy musi być fanem BLW (Bobas lubi wybór), ale KAŻDY Rodzic musi być świadomy, że bezpieczną pozycją do jedzenia jest pozycja pionowa!! (o tym co i jak z karmieniem poczytacie TUTAJ).

P.S. 2. W razie gdyby pojawiły się zarzuty, że niemowlak w chuście także znajduje się w jednej pozycji to odpowiadam: Owszem, teoretycznie tak. Jednak Rodzic zamotany z Maluchem statyczny już raczej nie jest i to jego ruchy powodują bodźcowanie Dziecka. :)



Nie chcę przedłużać za bardzo, ale padło też pytanie o kojec dla dziecka. Na początek zaznaczę, że to będzie raczej subiektywna opinia.

Fakty są takie: każde dziecko potrzebuje przestrzeni aby móc się rozwijać. Najlepszym miejscem jest podłoga - nie ma ryzyka, że Dzieć spadnie (chyba że macie niezabezpieczone schody) , a i przestrzeń do eksploracji ogromna. Na początku wystarcza mata czy koc rozłożone na podłodze. Jednak im większy Maluch, tym większe jego potrzeby i możliwości lokomocyjne. A wiadomo - nie da się pilnować Potomka 24 godziny na dobę. No nie ma opcji. Żeby zapewnić Dziecku bezpieczeństwo Rodzice często decydują się na zakup kojca. I ja to rozumiem. Pamiętajcie tylko, że przestrzeń i ruch są niezbędne - żaden niemowlak nie może spędzać w kojcu całego dnia. Szczególnie takim kojcu o standardowych wymiarach 1m/1m. Raczej nie ma tam jak ćwiczyć pełzania czy czworakowania, gdyż zwyczajnie nie ma takiej potrzeby, bo wszystko ma blisko... Mój wniosek? Kojec owszem, ale na chwilę, a resztę czasu spędzacie na podłodze. ;)

Trochę prywaty ;)

My zdecydowaliśmy się na zakup kojca także ze względu na psa - chcemy uniknąć sytuacji niebezpiecznych, czyli interakcji Młodej z psicą bez naszej kontroli. Ale że Córka po rodzicach długa, to i zwykły kojec totalnie by się nie sprawdził. Dlatego też zdecydowaliśmy się kupić kojec-zagrodę:




2x2 m, na dole mata i Dziewczynka ma kupę miejsca żeby szaleć. A Rodzice razem z Nią. ;)

Zdaję sobie sprawę, że zajmuje on pół pokoju, a nie każdy ma tyle przestrzeni, więc pokazuję to tylko jako opcję. Rodzice to niezwykle kreatywni ludzie, toteż każdy z Was niewątpliwie ma swoje patenty na wspólne spędzanie czasu. Ja tylko zachęcam żeby wspierać prawidłowy rozwój Waszego Maluszka. :)





Komentarze